Nepal to nie tylko Himalaje! Północną część kraju co prawda zajmuje najwyższe pasmo na świecie, jednak południowa część tego państwa to w dużej mierze teren wyżynny oraz dzika dżungla. Wzdłuż południowej granicy z Indiami jest co prawda kilka parków narodowych, jednak Chitwan to chyba najpopularniejszy ze wszystkich nepalskich parków. Znajduje się na południu w centralnej części Nepalu, tuż przy granicy z Indiami. Od 1984 roku jest wpisany na listę UNESCO.
 |
Opuszczony hotel w dżungli Chitwan. |
Teren parku pokrywa dzika dżungla oraz bagna, co jest ostoją wielu dzikich, w tym skrajnie zagrożonych wyginięciem zwierząt, m. in. nosorożca indyjskiego i tygrysa bengalskiego. W rzeczywistości,
gdyby nie ten i kilka innych takich miejsc, powyższe gatunki przestałyby już dawno istnieć, z dumą więc mogę powiedzieć, że turystyka w tym regionie ratuje przyrodę. Trochę inaczej zaś ma się sprawa słoni indyjskich, które występują tam licznie i są często wykorzystywane do pracy, w tym noszeniu turystów (ad. słonie nie męczą sie samym ciężarem ludzi, bo dla nich to jakby człowiek niósł na plecak kota, ale chodzi o ograniczenie ich wolności i sztuczne 'udomowienie').
Ja bardzo sceptycznie pochodzę do najpopularniejszych atrakcji turystycznych, bo często okazuje się to przereklamowane albo tak zatłoczone, że i tak nie widzi się prawdziwego oblicza miejsca, ale w tym wypadku muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Jak już wspominałam we wcześniejszym wpisie - mieliśmy odwiedzić inny, bardzo podobny park narodowy Bardia, jednak znajduje się on dużo dalej i przez obecny kryzys paliwowy i w związku z tym utrudniony transport odradzano nam tam wizytę. Cały czas jednak myślę sobie, że jeśli kiedyś jeszcze trafię do Nepalu, to na pewno się tam wybierzemy... Mimo to, bardzo byliśmy zadowoleni z tej wizyty, później żałowaliśmy że trwało to tak krótko, ale cóż - spieszyło się już w Himalaje...
Kilka informacji praktycznych:
- do Chitwan można dostać się z Katmandu oraz Pokhary, podróż trwa 5-8 godzin (dużo zależy od... w sumie od wszystkiego; w krajach Trzeciego Świata nic nie jest oczywiste, także czasem trzeba nastawić się na zupełnie coś innego, co było obiecywane; akurat nam udało się dotrzeć z Katmandu w 6 godzin)
- można kupić sobie 3-dniową wycieczkę w biurze podróży w Katmandu (tak jak my) za jakieś 90-100 dolarów/osobę - ma się w cenie hotel, wyżywienie całodzienne, safari na słoniu lub dżipie, spacer po dżungli i oglądanie ptaków; można też jechać spokojnie na własną rękę i na miejscu rozglądać się za hotelem i wycieczkami
- w samym parku narodowym nie ma hoteli - zlikwidowano ostatni kilka lat temu, cała baza noclegowa znajduje się przed parkiem w małej miejscowości
- najlepiej jechać pod koniec pory suchej, czyli marzec-maj, gdyż trawy są wtedy najniższe i jest największa szansa na spotkanie jak największej liczby zwierząt; akurat z nosorożcami nie było problemu nawet w październiku, ale tygrysa czy bawoła ciężko byłoby wypatrzeć.
Zapraszam do zdjęć.
 |
Zaczynamy podróż! Bilet ze stolicy to wydatek rzędu 5-7 dolarów, my mieliśmy przejazd w cenie wycieczki (z miejscem siedzącym!) |
 |
Oto klimatyzacja w autobusie - wiatraki, do których niby były podłączone jakieś kable, ale w rzeczywistości klimatyzacja działała, kiedy okno było otwarte i napędzało to wiatrak... :) |
 |
Oto nasz hotel. Ze względu na kryzys turystyczny po trzęsieniu ziemi oraz początek sezonu, byliśmy w hotelu zupełnie sami. Jak dla mnie bomba. |
 |
Czysto, gorąco, przyjemnie.. tylko te cholerne komary! |
 |
Ulice miejscowości sąsiadującej z parkiem. Akurat mieliśmy farta (albo i wyczucie), bo prawie w ogóle nie było widać turystów. |
 |
Krowy na ulicy to typowy widok w hinduistycznym kraju. |
 |
Nosorożec jest skrajnie zagrożony wyginięciem ze względu na wierzenia medycyny chińskiej o cudownych właściwościach rogu tego zwierzęcia. Podobno proszek z niego wykonany poprawia życie seksualne, a to dlatego że nosorożce potrafią kopulować nawet ok. pół godziny - i tak kilkanaście razy dziennie. Podobnie jest z penisem tygrysa - uważany za silny afrodyzjak. |
 |
Słonie pracujące dla parku - te akurat za dnia nosiły trawę słoniową (pokarm dla słoni zbierany w parku) lub były przywiązane w specjalnych altankach. Nie za bardzo mogły wówczas ruszać nogami, ale - podobno - zostały wypuszczane na noc po dość sporym ogrodzonym obszarze na terenie parku narodowego. Ile w tym prawdy ciężko powiedzieć, ale zapewniano nas, że słonie te nie mają ciężkiego życia. |
 |
Widok na rzekę oddzielającą park na dwie części. Za rzęką jest już zupełna dzicz i nie wolno poruszać się tam na pieszo; kilka tygodni wcześniej tygrys zagryzł tam człowieka. |
 |
Zachód słońca nad największą rzeką w parku - Narayani. Tam też ujrzeliśmy pierwszego dzikiego nosorożca... |
 |
...oto on! Juhu! |
 |
Brał sobie wieczorną kąpiel. Staliśmy na wzgórzu po drugiej stronie rzeki, byliśmy całkowicie bezpieczni, jednak od zwierzęcia dzieliło nas jakieś 50 metrów. |
 |
Rano wybraliśmy się łodzią na 'birdwatching. |
 |
Oto jeden z wielu przepięknych ptaków, jakie udało się nam zobaczyć. Nie mam pojęcia co to za gatunek, wydaje mi się że coś w rodzaju sokoła. |
 |
Oprócz ptaków natknęliśmy się też na krokodyle. Ten był naprawdę wielki! |
 |
Po skończeniu wycieczki, 'kierowca' kajaku musiał wracać kilka godzin w górę rzeki do wioski. W wodzie pełno krokodyli... |
 |
Widok na dżunglę z łodzi. |
 |
Po wycieczce łodzią, mieliśmy spacer po dżungli i opuszczonym kilka lat hotelu. Wtedy też spotkaliśmy kolejne nosorożce (matkę z młodym), tym razem twarzą w twarz, zdecydowanie bliżej niż ostatnio i myślę, że to było już trochę niebezpieczne. Na szczęście wielka matka postanowiła się zmyć niż nas szturmować. |
 |
Ślady słonia na ścieżce. |
 |
Normalka, idziesz po dżungli z przewodnikiem, a tu ludzie na słoniach. |
 |
Kąpiel słonia. Tutaj akurat trochę wymuszona - pan siedzący na słoniu szturchał go, a pan stojący w wodzie szarpał za uszy, byśmy mogli zobaczyć jak polewa się wodą. |
 |
Słonie to przepiękne zwierzęta. Tutaj częstowane bananami na kąpielisku słoni. |
 |
Dość popularne w tym miejscu są zabawy ze słoniem, czyli wchodzenie na niego, skakanie do wody, polewanie go wodą i tym podobne... ja wiem, że każdy chce mieć przyjemność i przeżyć przygodę, ale wyobraźcie sobie te setki turystów czekającą na swoją kolej, a zwierząt 'w pracy' jest kilkanaście. Akurat podczas naszej wizyty nie było tych ludzi aż tak dużo, ale i tak widać było, że słonie były przymuszane do tych 'zabaw'. |
 |
Ja zdecydowałam się jedynie na małe mizianko i drapanie w wodzie kamieniem po pleckach. Jaką przyjemną w dotyku mają skórę! |
 |
W końcu przyszedł czas na safari! Na każdym słoniu sadzano 4 osoby i przewodnika. Miałam mieszane uczucia co do tego typu wycieczki i trochę nieswojo się na tym słoniu czułam, ale muszę przyznać że przeżycie bardzo ciekawe. |
 |
Miejscowi zbierają w dżungli pokarm dla słoni - trawę słoniową, która jest pochłaniana przez te wielkie ssaki w ogromnych ilościach. |
 |
A oto jeden osobnik zaobserwowany ze słonia po drugiej, bardziej dzikiej stronie rzeki. Nosorożce nie boją się słoni, dlatego spokojnie można je podglądać z odległości nawet kilku metrów. Ten był od nas 5-10 metrów. |
 |
Spotkaliśmy jeszcze matkę z dzieckiem. |
 |
Niestety w październiku po skończonym monsunie trawy są bardzo wysokie, gorzej podgląda się zwierzęta. Nam udało się ujrzeć nosorożce, małpy i jelenie, niestety tygrys był wtedy gdzie indziej... może to i lepiej? :) |
 |
Safari trwało ok. 2-3 godzin, skończyło się tuż przed zachodem słońca, który swoją drogą na tej szerokości geograficznej trwa jakieś 15 minut. |
 |
Typowy widok w mieście przyległym do parku Chitwan. ;) |
 |
Ciekawostka:
kilka dni po powrocie z Nepalu włączyłam przypadkiem TV (a rzadko mi
się to zdarza) i leciał program o nosorożcach m.in. z Nepalu! Pokazywano
Chitwan, wycieczki na słoniach i tego typu rzeczy. Mówiono też o tym, że miejscowi zbierają z odchodów nosorożców trawę i palem to razem w tytoniem... |
To tyle jeśli chodzi o nepalską dżunglę. Stamtąd wybraliśmy się do Pokhary, a potem na prawie 2-tygodniowy trekking wokół Annapurny, o czym będzie następny post.
Zainteresowanych zapraszam!
Komentarze
Prześlij komentarz