Oto ciąg dalszy naszej włóczęgi. Odwiedziliśmy Walencję, gdzie spędziliśmy noc w parku, potem udało się dotrzeć do przepięknej Granady.
Zapraszam do oglądania.
 |
Hotel all inclusive w Walencji. Nie wiem co to za kałuża! |
 |
Tak to było! |
 |
Higiena zachowana, pomidory umyte. |
 |
Walencja. |
 |
Wszędzie te gołębie... |
 |
To był chyba jedyny czas, kiedy trochę popadało. Wcale nie było mi z tego powodu smutno, co może wydawać się na zdjęciu. |
 |
Łapiemy, łapiemy... |
 |
A tak naprawdę, to chcieliśmy dotrzeć do Bazy, o! |
 |
Granada (czy Grenada?) jest pięknie położona u podnóży gór Sierra Nevada. |
 |
Pamiątkowe zdjęcie. |
 |
Ten artysta miał bardzo ciekawy instrument wydający równie interesujące dźwięki. Więcej na ten temat powie mój towarzysz, moja pamięć zawodzi jeśli chodzi o szczegóły dotyczące tego... czegoś. |
 |
Alhambra... oj, żebym się nie nadziała na pręt! |
 |
B-] |
 |
Oto fotograf. |
 |
Alhambra to przede wszystkim przepiękne ogrody w arabskim stylu (jako, że oni je stworzyli). |
 |
Akuku. |
 |
Aż się prosi by usiąść i wypić herbatę. 15 euro? - Podziękujemy. |
 |
Podziwiamy. |
 |
A gdyby ktoś chciał implanty, to zapraszamy do doktora Palma. |
To była część druga i nie ostatnia.
Ciąg dalszy niebawem...
Masło.
Walencja jest przepiękna. Kocham Hiszpanię ;)
OdpowiedzUsuńNo nie tylko Ty jedna za nią przepadasz ;)
Usuń